Garnier Skin Naturals regenerujące mleczko do ciała z syropem z klonu

Twoja skóra wysusza się, ulega podrażnieniom? Mleczko do ciała Garnier Intensywna Pielęgnacja Bardzo Suchej Skóry to pierwszy "opatrunek" w mleczku, który intensywnie odbudowuje skórę.
Jego oryginalna kanadyjska formuła z syropem z klonu błyskawicznie się wchłania, aby łagodzić uczucie szczypania i eliminować szorstkie strefy skóry. Skóra jest zregenerowana i odzyskuje komfort.

Pojemność: 250/400ml
Cena: 12/15zł 
Sklep: Rossmann i inne drogerie


Odbudowana, ukojona i zregenerowana skóra ciała odzyskuje elastyczność i miękkość.

Udowodnione rezultaty:
- Po pierwszym zastosowaniu - złagodzone uczucie ściągnięcia: 95%*
- Po 3 tygodniach stosowania - skóra jest odbudowana: 95%*
- Zmniejszenie szorstkości: -47%*

*Samoocena przeprowadzona przez 41 kobiet.
*Pomiar kliniczny po 3 tygodniach stosowania produktu na grupie 41 kobiet.


Skóra mojego ciała jest raczej normalna w kierunku ku suchej na nogach. Myślę, że jest to spowodowane noszeniem obcisłych spodni czy getrów. Latem moje nogi nie potrzebują dodatkowego nawilżenia;)


Większość z Was na pewno zna to czerwone mleczko do ciała od Garniera. Ja do tej pory miałam okazje używać wersji różowej (średnio mi przypasowała) i żółtej, którą uwielbiałam w czasach gdy zależało mi na opalonych nogach. Teraz nie ma mowy o stosowaniu balsamów brązujących! Z czerwonej serii miałam za to krem do rąk i byłam z niego bardzo zadowolona. Obiecałam sobie nawet, że koniecznie muszę wypróbowac balsam do ciała. No i nadszedł ten czas dopiero teraz, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale;)

Zalety:
- wygodne i solidne opakowanie
- przyjemny zapach
- konsystencja ułatwiająca szybką aplikacje
- nie podrażnia (stosowałam na już wcześniej podrażnioną, a nawet skaleczoną skórę)
- dobrze nawilża
- odżywia
- szybko się wchłania
- nie klei się
- dostępne w dwóch różnych pojemnościach
- wydajność
- przystępna cena

Wady:
- nie znalazłam

Ja posiadam to mniejsze opakowanie, które łatwiej jest ze sobą zabrać, np. w podróż. Za to duża butla na pewno wyjdzie taniej!


Wspomnę jeszcze o konsystencji mleczka, którą bardzo lubię ze względu na szybką aplikacje. Tak naprawdę to nie lubię używać balsamów, rzadko kiedy robię to z przyjemnością. Chyba jedynie w dni zarezerwowane na domowe SPA, a tak na co dzień jest to konieczność. Dlatego tak ważna jest dla mnie szybka aplikacja, która zajmuje kilka chwil po kąpieli. Konsystencja mleczka Garniera umożliwia mi właśnie błyskawiczną wieczorną pielęgnacje całego ciała. Dodatkowo mleczko szybko się wchłania więc już po paru chwilach możemy kłaść się do łóżeczka;)


Dla mnie jest to świetna drogeryjna pielęgnacja ciała. Sprawdziła się u mnie w najgorszym momencie. Podrażnienie wywołane po goleniu nie pozwalało mi na używanie czegokolwiek do nawilżenia. W tym okresie próbowałam różnych balsamów i zawsze kończyło się jeszcze gorszym podrażnieniem, pieczeniem itp. Dopiero mleczko Garniera przyniosło mi ukojenie. Może nawilżenie było ciut słabsze od balsamu z apteki, ale za to nic mnie nie swędziało i nie piekło;) Dla mnie jest to sygnał, że warto mieć czerwony opatrunek od Garniera na swojej półce z kosmetykami!


Ps przejrzałam inne produkty czerwonej serii Garniera i oprócz mleczka do ciała i kremu do rąk dostaniemy:
- ultraodżywczy krem do pielęgnacji skóry
- silnie skoncentrowany krem regenerujący do wyjątkowo suchych miejsc, np. stopy, łokcie, kolana
- krem do rąk, ale do rąk zniszczonych

Dajcie znać jak u Was spisuję się czerwona seria od Garniera?

Przepraszam Was za czcionke, ale blogger sam zadecydował o jej pomniejszeniu;/

Komentarze

  1. Po stokroć taaak !!!! Jeden z lepszych kosmetyków do przesuszonej skóry! Utrzymuje nawilżenie przez wiele godzin. Swego czasu kupowałam non stop i to duże butle, żeby za często do drogerii nie latać ;) Krem do rąk też jest super ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie, że u Ciebie tez się sprawdził;)
      ja kupowałam kiedyś namiętnie duże butle żółtego brązującego balsamu:)

      Usuń
  2. Nie mialam go;) igolnie jestem fanka olejkow, ale moja skora na calym ciele jest naprawde b.sucha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też lubię olejki, ale nie zawsze chce mi się z nimi bawić. kiedyś używałam mieszanek olejku z balsamem i taki duet był dla mnie idealny, bo nie za tłusty, a dobrze nawilżał nawet słabszy balsam.

      Usuń
  3. Nigdy go nie miałam ale może czas wypróbować? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam je kilka lat temu i było naprawdę super ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to dziwne, ale jeszcze nigdy go nie miałam, muszę to zmienić! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam dawno temu świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam reklamę tego mleczka w czasopiśmie,a jako, że uwielbiam syrop klonowy :D i mam suchą skórę to nie pozostaje mi nic innego jak wypróbować. Mam nadzieję, że znajdę go u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja muszę koniecznie kiedyś spróbować syropu klonowego;)

      Usuń
  8. Używałam, ale dawno temu. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. To był chyba mój pierwszy balsam jaki używałam i pamiętam że go uwielbiałam ;) muszę chyba do niego wrócić jak zużyje masła, które mi się nagromadziły w szafce ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak zużyję moje zapasy może się na niego skuszę ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam wersję różową i była tragiczna.
    Czerwona jest zdecydowanie lepsza..ale jakoś nie w moim typie. Sama nie wiem dlaczego ale nie przekonała mnie i nie polubiłyśmy się.
    Pamiętam, że długo męczyłam się też z zielonym mleczkiem garniera, w końcu zużyłam je pod prysznicem zamiast żelu ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zielonej wersji nie miałam.
      ja nie potrafię używać balsamu zamiast żelu pod prysznicem;D

      Usuń
  13. Miałam tylko jakąś zieloną wersję, może skuszę się i na tą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zielonej nie miałam, więc nie mam porównania, ale i tak polecam Ci wypróbować czerwoną wersje;)))

      Usuń
  14. dobrze wiedzieć, że się nieźle sprawuje :) do lata mam zapas, ale potem będę robić kolejne zakupy na pół roku haha, to będę o nim pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty