Styczniowe nowości: Batiste, L'Oreal, Oral-B, Tangle Angel i inne

W styczniu przybyły do mnie głównie rzeczy pierwszej potrzeby. Jedynie szczotka Tangle Angel to był taki mały kaprys. Większość rzeczy kupiłam na początku stycznia, więc o niektórych mogę już co nieco powiedzieć.



Koszyk, który widać na zdjęciu jest moim miejscem do przechowywania kolorówki i pielęgnacji, którą stosuje rano przed wyjściem z domu. Dokładnie taki sam tyle że dwa razy większy stoi w łazience, a w nim trzymam kosmetyki, których nie używam codziennie, np. suchy szampon Batiste, olejek do włosów czy glinki. Jak na razie jestem z nich bardzo zadowolona;)


Zazwyczaj nie pisze o płatkach kosmetycznych, ale te szczególnie przypadły mi do gustu! Są to płatki z Primarka, gdzie za 100 sztuk płacę 0,99 £. To jest bardzo dobra cena jak na płatki w UK. Do tego są duże, miękkie i nie rozwarstwiają się. Jest to już moje trzecie opakowanie i na razie na pewno będę sięgać tylko po nie!


Szczotka Tangel Angel! Przeczytałam o niej na blogu Porady Herrbaty i postanowiłam, że jak tylko ją spotkam na swojej drodze to na pewno ją kupię. Długo nie musiałam czekać, bo znalazłam ją w TKMaxxie. Niestety nie było wyboru i musiałam wziąć ten konkretny model. Początkowo miałam ochotę na czarną, ale ostatecznie jestem zadowolona z tej którą mam.


Niestety nie mam porównania do TT. Do tej pory używałam zwykłych grzebieni oraz szczotki D-meli-melo z której nie byłam zadowolona. Możecie ją podejrzeć tu. Już dawno ją odstawiłam i ze względu na nieduży rozmiar zabierałam ją jedynie w podróż. Szczotka ta nie nadawała się do robienia kucyka i nie drapała skóry głowy. Moja nowa szczotka Tangle Angel robi to wszystko i dodatkowo fajnie wygląda - wcale nie tandetnie jak mi się wydawało, gdy ją pierwszy raz ujrzałam. Zapłaciłam za nią 48zł i na chwilę obecną uważam, że była warta tej ceny;) Może za jakiś czas napiszę o niej osobną recenzje. 


Kolejny zakup to żel pod prysznic z Lidla firmy Creightons. Oczywiście skusił mnie zapach Mango z Papają. Niestety żel mnie uczulił, bo ma w swoim składzie Methylisothiazolinone i Methylchloroisothiazolinone. Wszystkie substancje zakończone na -zolinone mnie uczulają. Do tej pory nie spotykałam ich w żelach pod prysznic, więc nie sprawdzałam tego w sklepie. Teraz już będę czujniejsza. Nie zmienia to faktu, że żel cudnie pachnie. Oddałam go koleżance, która nie ma wrażliwej skóry tak jak ja.



W styczniu dołączył do moich zapasów suchy szampon Batiste z limitowanej edycji Eden (sugar melon&honeysuckle). Liczę, że mnie zachwyci swoim zapachem, bo ostatnio wszystkie moje "batistaki" są takie jakieś nijakie;/


Zaopatrzyłam się też w tonik do twarzy, który był mi potrzebny na już! Tym razem postawiłam na L'Oreala z serii Age Perfect, który zawiera witaminę C. Jak na razie jestem zadowolona, zobaczymy jak będzie dalej się spisywał.


Kolejny produkt potrzebny na już, to preparat na wypryski. Stary Tea Tree dosyć szybko mi się skończył /recenzja/. Jego zastępca to Clearly Youthful Fast-Acting, pochodzący również z drogerii Superdrug. Preparat zawiera kwas salicylowy i ma higieniczną pompkę, która niestety dozuje za dużo produktu. Nie da rady wziąć niepełnej porcji, więc coś czuję, że też szybko go wykończę.

 

O pastach do zębów też rzadko piszę, ale ta zasługuje na kilka słów :) Oral-B 3D White Brilliance polecana przez Shakire skusiła mnie promocją (z niecałych 3 funtów przeceniono ją na niecałe 2 funty) oraz pięknym uśmiechem Shakiry. Używam jej już prawie dwa tygodnie i widzę sporą różnice. Zęby są zdecydowanie bielsze, a stosuję ją tylko wieczorem, w ciągu dnia myje zęby zwykłą, niewybielającą pastą. Jest to jedna z lepszych past wybielających jaką znam. Szczerze polecam Wam Oral-B 3D White Brilliance oraz Himalaya Herbals Sparkly White, która daje mniej spektakularny efekt, ale jest naturalna. To dwie pasty wybielające do których na pewno będę wracać.


Na koniec mój niekosmetyczny zakup - kalendarz ścienny z Audrey Hepburn. Zawsze o nim marzyłam i w końcu mam! Do tej pory ze ściany zerkały na mnie słodkie psiaki, ale w tym roku zrobiłam wyjątek i teraz patrzy na mnie Audrey Hepburn.

To już wszystkie nowości stycznia. Założyłam sobie, że kolejne kosmetyczne zakupy zrobię dopiero w lutym! Także cały tydzień unikam wszelkich drogerii;d

Dajcie znać co Was najbardziej zainteresowało i co chcecie zobaczyć w osobnej recenzji na blogu?


Atina.

Komentarze

  1. Ciekawa jestem tego toniku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się za jakiś czas napisać o nim coś więcej;)

      Usuń
  2. Szczotka bardzo ciekawie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie zapoznam się bliżej z recenzją toniku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że ten Aniołkowy Tangle Teezer nie będzie się różnił działaniem od klasyka, poprostu kształt ma inny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałam, ze jest wygodniejszy od TT bo ma dłuższą rączkę i lepiej dociera do skóry głowy, ale sama tego nie sprawdziłam.

      Usuń
  5. Również chętnie poczytam o toniku i szczotce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tonik i szczotka na pewno jeszcze pojawią się na blogu;)

      Usuń
  6. Ładnie prezentuje się ta szczotka :)
    Pastę jak złapię to wypróbuję :D albo tą z Himalaya, bo ostatnio chciałam przetestować i zrobić przerwę od Elmexa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam tego zapachu Batiste, ciekawe czy jest ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczotka wygląda cudownie,uwielbiam takie motywy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty