Bioderma Hydrabio i Dax Cosmetics Yoskine Peelingi, które mi kompletnie nie przypasowały

Dziś wspomnę krótko o kosmetykach na których się zawiodłam. Obydwa to peelingi do twarzy. Jeden jest enzymatyczny (Yoskine), drugi z mikrogranulkami (Bioderma). Nie uważam aby to były buble, bo każdy z nich ma swoje zalety, ale przy mojej wrażliwej, naczynkowej i podatnej na zapychanie cerze po prostu się nie sprawdziły. Co nie znaczy, że i u Was tak też będzie.


Zacznę od peelingu enzymatycznego Dax Cosmetics Yoskine dla cery suchej, wrażliwej i naczynkowej, czyli dokładnie takiej jak moja, no może sucha jest tylko partiami. Wspomnę, że duże nadzieję pokładałam w obydwu kosmetykach, ale największe właśnie w Yoskine, który ma też działanie przeciwzmarszczkowe. Od samego początku nie spodobało mi się to, że produkt nakładamy jak zwykły krem i zostawiamy na całą noc. Ja jednak wolę peelingi, które zmywamy po kilku minutach. No, ale to nie to mnie do niego zniechęciło, a to, że mnie zapycha! Oj ostatnio mam pecha i często trafiam na zapychacze cery. Na jego obronę mogę napisać, że jest łagodny i delikatnie usuwa suchy naskórek. 
75ml/27zł

Kosmetyk jest ważny przez 9 miesięcy od otwarcia. 


Drugim źle dobranym kosmetykiem jest Bioderma Hydrabio, który jest delikatnym, nawilżającym peelingiem mechanicznym. Moja cera lubi tylko peelingi enzymatyczne, ale postanowiłam zaryzykować gdy przeczytałam, że jest delikatny i idealny dla cery odwodnionej. Hydrabio posiada złuszczające mikrogranulki, które niestety dla mojej cery są i tak za ostre;/ Już po pierwszym użyciu cera była niezdrowo zaczerwieniona, ale aby się upewnić użyłam go drugi raz i niestety znowu to samo. Tym razem też mi szkoda, że nam się nie udało, bo sam kosmetyk (czyt. krem) jest bardzo przyjemny, tylko te nieszczęsne granulki.
75ml/36,99zł

Kosmetyk jest ważny przez 12 miesięcy od otwarcia.


Po tych dwóch nieudanych zakupach postanowiłam wrócić do sprawdzonego peelingu od Floslek (recenzja). Mam już dość wydawania pieniędzy na kosmetyki, których nie mogę używać. Po pierwszych testach jestem zadowolona tak samo jak trzy lata temu. Na pewno zostanę przy nim na dłużej, ale pewnie w międzyczasie znowu się skuszę na coś nowego. Może tym razem będę miała szczęście i trafie na kolejną peelingową perełkę.

od lewej: Yoskine, Bioderma

Co Wy myślicie o tych dwóch peelingach? 

Atina.

Komentarze

  1. Ha, a ja koło tego Yoskine przebieram nogami już od dłuższego czasu a tu taki klops. Cery naczynkowej nie mam ale wolałabym nie zapchać cery. Chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też długo kolo niego chodziłam. Kupiłam i żałuję ;/ jeśli masz cerę podatna na zapychanie to lepiej nie ryzykuj.

      Usuń
    2. Szkoda. Nie będę ryzykować. Szczególnie, że mam już dwa peelingi enzymatyczne, które świetnie działają.

      Usuń
    3. A które Ci tak dobrze służą? Ja lubię wspomniany w notce z Flosleku i swojego czasu byłam tez zadowolona z Ziaji. A i Bandi teraz testuje, na razie jest ok.

      Usuń
  2. Ja ostatnio też jakoś trafiam na buble pielęgnacyjne jak nigdy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie ostatnio coś często zapychaja kosmetyki do twarzy ;/

      Usuń
  3. Życzę Ci abyś kolejnym razem trafiła na kosmetyk, który skradnie Twoje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie jestem jedną z tych osób, które mają inne zdanie co do Biodermy - u mnie sprawdza się świetnie. Mam bardzo wrażliwą skórę i zwykłe peelingi absolutnie nie wchodzą w grę, a Bioderma to jedyny krem złuszczający, który nie sprawił, że chodziłam czerwona jak burak :) Biodermy warto szukać w promocjach, bo nie należy do tanich kosmetyków - czasem w necie (najczęściej w Melissie) udaje się kupić za około 30 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Tobie przypasowal ;) ja swój kupiłam w aptece Gemini i cena też była całkiem wporzadku.

      Usuń
  5. Z reguły apteki internetowe mają lepsze ceny, zwłaszcza jak się zamawia większe ilości to i przesyłka jest gratis. Dlatego warto szperać w necie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty